czwartek, 26 marca 2020

Od Marcusa CD Pheona

- Pheon...? - skonsternowany wzrok z dziecka przeniosłem na mojego wspólnika.
W futrynie stało młode, na oko ośmioletnie i króliczego rodzaju. Jakie jest prawdopodobieństwo, że akurat w tym rozpadającym się domu publicznym znajdziemy dziecko? Co ono tam właściwie robiło? To chyba nielegalne.
- Pracujesz tu czy... - palnąłem bezmyślnie lecz zostałem skutecznie powstrzymany przed zadaniem tego pytania przez towarzysza, wbijającego kolbę karabinu w mój brzuch.
- ZA CO? - jęknąłem, łapiąc się za bolące miejsce i kiwając niczym dziecko dotknięte syndromem sierocym.
Pheon oparł te swoje idealne dłonie na tych idealnych skroniach i z wyrazem idealnego poirytowania na twarzy westchnął pod pokrytym łuskami nosem.
- Chodź tutaj. - skinął na dzieciaka gestem dłoni.
Gdy tylko chłopiec znalazł się w zasięgu ręki, Pheon sięgnął powolnym i pełnym napięcia ruchem do tylnej kieszeni swoich czarnych spodni. Dziecko drżało ze strachu, z kolei ja - no cóż - z podekscytowania. Nie powiem, że zdziwił mnie widok przezroczystej saszetki wypełnionej kolorowymi pastylkami różnych kształtów i rozmiarów, jednak to co mój kompan miał zamiar z nimi zrobić było dość... Niecodziennym... Ich zastosowaniem.

<Pheon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz